środa, 27 kwietnia 2016

Undecided cz.3

-Noemi! - obudziło mnie wołanie z dołu. Głos ojca. Nie ma w zwyczaju budzić mnie po imprezie. Zazwyczaj daje mi się wyspać, a później robi "śniadanio-obiad" . No, ale jak tata woła, to trzeba zejść. Włożyłam bluzę z kapturem na pidżamę, swoje kolorowe kapcie i powoli, ospałym krokiem dotarłam do kuchni.
-Co jest? - zapytałam, podniosłam głowę i zobaczyłam Kacpra.
-Patrz kto przyszedł. - powiedział ojciec, dziwnie zadowolonym głosem.
-Co tu robisz?! Dlaczego nachodzisz mnie w moim domu?! - zaczęłam od razu od krzyku. Nie potrafiłam, widząc go, mówić spokojnie. Jego widok sprawiał, że gniew we mnie wzrastał.
-Chce porozmawiać. A Ty nigdy nie możesz. Postanowiłem Cię odwiedzić, bo już dłużej nie będę czekał.
-Wyjdź! Natychmiast!
-Noemi. Proszę o chwilę rozmowy. Później wyjdę. Obiecuje.
Chwilę zastanawiałam się, patrząc w podłogę. Później podniosłam głowę, spojrzałam na niego gniewnie i odpowiedziałam:
-Masz 10 minut. Chodź na górę. - i ruszyłam w stronę swojego pokoju.
Już całkiem obudzona, oparłam się o komodę w moim pokoju, wskazałam krzesło i powiedziałam:
-Proszę, siadaj.
-Postoje. - odpowiedział, podszedł bliżej mnie , odsunęłam się i rzekłam:
-Chciałeś pogadać to mów.
-Dobrze. Słuchaj... Ta sytuacja nad jeziorem. To nie było tak, że ja się Ciebie chciałem wyprzeć przed znajomymi. Chodziło tu o coś kompletnie innego. Wśród tych znajomych, była dziewczyna z którą właśnie tamtego dnia miałem zerwać z Twojego powodu. Ale chciałem to zrobić w cywilizowany sposób, bo nie zasłużyła sobie, na nic innego.
-Aha! To byłeś ze mną i jeszcze z inną?
-Tak. Przepraszam Cię za to, ale na początku nie chciałem jej zostawiać, bo ona mnie kochała, a ja stwierdziłem, że do końca jej życia będę dawał jej szczęście, nawet jeśli miałbym kłamać.
-Do końca jej życia?! Co Ty pieprzysz?!
-Miała raka. Nie wiele jej wtedy zostało. Przez chorobę strasznie się zmieniła, zapominała mnie, czasami nawet wyzywała, ale mówiła, że jestem dla niej wszystkim. Dlatego też nawet tamtego dnia, kiedy Ciebie tak potraktowałem, nie potrafiłem z nią zerwać. Do końca ją okłamywałem, ale jeśli miałbym jeszcze raz przez to przechodzić, zrobił bym tak samo. Widziałem ile siły jej dawałem, kiedy nowotwór chciał ją z tej siły doszczętnie okraść.
-Dlaczego zacząłeś się ze mną zadawać? Miałeś umierającą dziewczynę, a zabawiałeś się ze mną?
-Wiem.. Źle postąpiłem, ale jestem tylko człowiekiem. Też potrzebuje miłości, wsparcia. Ty to wszystko mi dawałaś, kiedy ona już nie mogła. Dzięki Tobie, ja miałem siłę, żeby dawać ją Julce. Byłaś nam potrzebna, I mnie i jej. Ja Cię kocham Noemi. Nigdy nie przestałem Cię kochać. Wiem, że ta historia może wiele nie zmieni, ale spróbuj zrozumieć moją sytuacje.
Stanęłam przy oknie. Spojrzałam przez nie, ale tak na prawdę nie skupiłam się na widokach. Układałam wszystkie wątki i starałam się, na chwilę obecną, zrozumieć jego sytuacje. Ale ciężko mi było. Zrozumiałam, że nie zasługuje na takie zachowanie z mojej strony więc powiedziałam:
-Pozwól, że wszystko sobie przemyślę. Jeśli na serio mnie kochasz i Ci zależy, to daj mi czas.
Chłopak uśmiechnął się. Podszedł do mnie i chciał mnie delikatnie pocałować. Lekko odsunęłam się i powiedziałam:
-Daj spokój.
-Dzięki za rozmowę. Do zobaczenia. - powiedział z uśmiechem i wyszedł z mojego pokoju. A ja położyłam się na łóżku i leżałam na nim do popołudnia. Gdy by nie telefon, który wyrwał mnie z rozmyślań, może nigdy bym nie wstała. Spojrzałam na wyświetlacz i wyświetliło się zdjęcie Adriana.
-Dzień dobry! - powiedziałam.
-No hej! Myślałem, że umarłaś. Co się nie odzywasz? Idziemy na te rolki?
-Jakie rolki? - zapytałam zdziwiona.
-No wczoraj uparcie twierdziłaś, że pójdziemy dzisiaj na rolki, nawet się założyłaś ze mną.
-Jeju! Adrian. Ty nie wiesz, że po pijaku się ze mną nie zakłada?
-Wiem, ale chciałem z Tobą wyskoczyć. Nudzi mi się.
-No dobra! Ogarnę się za 30 minut możesz po mnie wpaść. - powiedziałam.
-Okay! Będę. Do zobaczenia.
-Pa!
Powoli zwlokłam się z łóżka. Ściągnęłam pidżamę, ubrałam legginsy, sweter i bezrękawnik. Niby wiosna, ale nie do końca ciepło. Uczesałam się w kucyka, przemyłam twarz, przypudrowałam strefę T i musnęłam tuszem rzęsy. Byłam gotowa. Jeszcze tylko coś na ząb i mogę iść. Zeszłam na dół. Mojego taty nie było, zostawił tylko kartkę: "Pojechałem do Ani. W lodówce masz tortille. Szkoda, że nie zjedliśmy obiadu wspólnie. Wrócę jutro. Kocham Cię najmocniej na świecie. Dzwoń jak będziesz czegoś potrzebować. Twój ojczulek."
Uwielbiam mojego tatę. Dba o mnie i zrobi dla mnie wszystko. Nawet teraz, kiedy znalazł sobie nową kobietę, najważniejsza jestem ja. Kiedy żyła mama, nasze relacje były trochę gorszę, ale nigdy nie były beznadziejne. Potrafiłam się z nim dogadać.
Zjadłam przepyszną tortille taty i wyszłam z domu. Adriana jeszcze nie było, więc usiadłam sobie na schodach do mojego domu i czyściłam kółka od rolek. Nie wiem gdzie ja jeździłam, że mam w nich tyle trawy. Nagle usłyszałam jak podjeżdża auto. Uniosłam głowę i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Adriana, który czekał w samochodzie. Energicznie wstałam, wsiadłam do auta, ucałowałam go w policzek i powiedziałam:
-Oby było mało ludzi w skate parku, bo trochę zapomniałam jak się jeździ.
-Spokojnie. Będę Cię asekurować.
Zaśmiałam się i odwróciłam głowę w drugą stronę. Jednak czułam, że przyjaciel mi się przygląda.
-Coś się stało?
-Nie. -odpowiedziałam.
-A ja wiem, że tak. Mów!
-Był u mnie Kacper... Wyjaśnił mi całą sytuacje z nad jeziora.
-Co wyjaśnił?
Wtedy opowiedziałam Adrianowi całą historię. Trochę czasu mi to zajęło, bo jak skończyłam to dotarliśmy już na miejsce. Chłopak kazał mi uważać na byłego, bo stwierdził, że nie ufa się takim w stu procentach. Popieram jego zdanie w tej kwestii. Jednak w środku czuję, że powinnam dać mu szansę. Nie wiem co robić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz